"Milczenie syren" Magdalena Cielecka, Michał Pepol

23-06-2018 Centrum Kultury Filmowej "Stylowy" czas trwania: godz. 19.00
fot. Adam Golec.
fot. Adam Golec.
fot. Jarek Wierzbicki.

 

Multimedialny koncert/spektakl inspirowany nowelą Franza Kafki

 

bilet – 20 zł

czas trwania – 55 minut

 

Projekt powstał z inspiracji wystawą „Syrena herbem swym zwodnicza” na zamówienie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Premiera koncertu odbyła się 8 czerwca 2017 w MSN

Głównym tworzywem tego artystycznego zajścia jest muzyka akustyczna i elektroniczna, ale - tak, jak syrena - ma ono hybrydyczną naturę, czerpiąc z języka filmu, teatru i sztuki performance’u. Autorem koncepcji jest Michał Pepol - wiolonczelista znany z Royal String Quartet. Michałowi Pepolowi towarzyszy Magdalena Cielecka aktorka teatralna i filmowa, która po raz pierwszy mierzy się w „Milczeniu Syren" z muzyczną materią, śpiewając utwory, pochodzące z odmiennie różnych tradycji stylistycznych (Franz Shubert, Tim Buckley/Larry Beckett).

 

Program:
Kaija Saariaho – Spins and Spells (1997)
Franz Kafka – Milczenie syren
Tomasz Sikorski – Milczenie syren (1986/87)
Jimi Hendrix (arr. M. Pepol) – 1983… (A Merman I Should Turn to Be)
Franz Schubert/Johann Wolfgang von Goethe (arr. M. Pepol) – Erlkönig
Philip Glass – Orbit (2013)
Tim Buckley/Larry Beckett (arr. M. Pepol) – Song to the Siren

 

Scenariusz i program - Michał Pepol
Realizacja dźwięku i obrazu -  Robert Migas
Realizacja świateł - Patryk Adamski
Kostiumy - Monika Kaleta

 

Występują:

Magdalena Cielecka – głos

Michał Pepol - wiolonczele, pianino

Wieloryby

 

 

Michał Pepol o swoim projekcie:

(…) „Śpiew stanowi o sile syren, a praca z dźwiękiem pod ich urokiem to perwersyjne marzenie niejednego muzyka. Sam chciałbym posiąść syrenią moc i zawsze umieć uwodzić publiczność. Wymagałoby to jednak bezwarunkowego otwarcia się na ciemne strony własnej podświadomości. Spotkanie z syreną to spotkanie z sobą samym, z najbardziej czułym i delikatnym, a jednocześnie podlegającym autocenzurze fragmentem własnego, schowanego ja. Niech więc to będzie koncert - wyzwolenie: z jarzma konwencji, gatunków, przyzwyczajeń czy oczekiwań. Niech to będzie koncert - hybryda, tak jak hybrydą jest syrena. Patrzmy syrenie w oczy i słuchajmy jej. Słuchając jej, słuchajmy siebie. Dajmy się uwieść polifonii głosów człowieka, wiolonczel, mieszkańców oceanu. Niech Saariaho wciągnie w wir i rzuci urok, niech Kafka sprawi, iż syreny zamilkną, niech Sikorski zrekonstruuje ich melancholijną pieśń, niech Hendrix omami nas i wessie pod wodę, niech Schubert zmieni syrenie płeć, niech Glass skaże na dryfowanie, a Buckley niech udowodni, że nie da uchronić się przed syrenami”.)(…)

(…)Podszedłem do tematu syren psychologicznie, freudowsko. Pomyślałem, że konstrukt syreny symbolizuje dostęp do wewnętrznego głosu, którego się boimy, bo nas wzywa i chce prowadzić w trudne rejony, chronimy się więc przed nim. Okiełznać go można jeśli ma się dobry kontakt z samym sobą, wtedy odbieramy siebie na różnych poziomach, i szybko zauważamy niepokojące rzeczy, ale też nie przegapiamy delikatnych wzruszeń, które do nas przychodzą.
Chciałem, żeby muzyka połączona była z jakąś historią. Stąd wziął się pomysł, by zaprosić Magdę Cielecką, która będzie śpiewała, będzie postacią w filmie, bohaterką spektaklu, skupiamy się na niej i jej emocjach, próbie dotarcia do swojego głębokiego, wewnętrznego ja.

(…)Muzyczne fascynacje wyszły od propozycji MSN-u, żebym wykonał utwór na wiolonczelę solo „Milczenie syren” Tomasza Sikorskiego. Powstał on z inspiracji krótkim esejem Franza Kafki o tym samym tytule. Kafka mówi, że Odys zatkał uszy, przywiązał się do masztu i płynął, by nie dać się sprowokować, uwieść, ale możliwe, że syreny w ogóle nie śpiewały, możliwe, że on po prostu tak bardzo bał się swojego pragnienia, że zatkał uszy na wszelki wypadek.
Wychodząc od tego szukałem utworów, którymi mógłbym obudować kompozycję Sikorskiego. Znalazłem „Spins and spells” fińskiej kompozytorki Kaiji Saariaho na wiolonczelę solo, wykonywany często z towarzyszeniem tancerza lub tancerki. Zainspirował mnie już sam tytuł: obroty i uroki/czary, pomyślałem, że to może być punkt wyjścia dla wyobraźni - co się z nami dzieje, kiedy poddamy się urokowi kogoś lub czegoś co nas kręci? Ale to jest muzyka absolutna i każdy może włożyć w nią swoją treść. Szukałem też bardziej dosłownie, wtedy pojawiła się piosenka Jimiego Hendrixa „1983… (A Merman I Should Turn To Be)” - lata 60., pacyfiści, a on śpiewa, że skoro wojna się toczy na świecie to trzeba zejść pod wodę, by uciec przed rzeczywistością, w której giną przyjaciele. Ale widzi też, że nawet, jeśli rzuci się wszystko to nie da się oddychać pod wodą, to są sprzeczne potrzeby.

(…)Fajne jest moim zdaniem, kiedy do muzyki nie podchodzi się z klucza stylistycznego. Na przykład gdy jesteśmy w Londynie widzimy totalny eklektyzm: są wielkie budowle imperialne, małe kościółki, dużo szklanej, nowej, świetnej architektury, do tego przestrzeń dla ludzi, i nikt nie pyta czy tam coś do siebie pasuje. Właściwie przez to, że nie pasuje tworzy spójną tkankę miejską. I ja w ten sposób pomyślałem o koncercie - jeśli syrena jest hybrydą to trzeba ten koncert złożyć z rzeczy nieprzystawalnych. Posłuchamy więc i muzyki klasycznej i współczesnej, i piosenek i pieśni Schuberta zaśpiewanych przez niekształconą głosowo aktorkę.

Do tego ponagrywałem sporo dźwięków, przygotowałem, jak to się mówiło kiedyś, taśmy, nazwałem je „eco techno” – jest tam ludzki głos, pianino, odgłosy, które wydobywam dotykając instrumentu. Ważną rolę będą pełniły dźwięki wydawane przez wieloryby. Pomyślałem, że ich pieśń może być najbliższa mitycznej pieśni syren.(…)