"Leningrad" Strefa Kultury Wrocław

27-06-2018 Zamojski Dom Kultury czas trwania: godz. 19.00
fot. Natalia Borzymowska.
fot. Natalia Borzymowska.
fot. Natalia Borzymowska.
fot. Natalia Borzymowska.
fot. Natalia Borzymowska.
fot. Natalia Borzymowska.

 

bilet – 20 zł

czas trwania – 1 godzina 45 minut

spektakl 16+


Spektakl muzyczny, zbudowany na 18 piosenkach z repertuaru zespołu "Leningrad" z Sankt Petersburga. W przedstawieniu, tak jak w twórczości zespołu i jego lidera Siergieja Sznurowa, jest duch anarchii, czarny humor i skłonność do operowania radykalnymi środkami wyrazu. Teksty są przewrotne i dekadenckie, a muzyka ostra i energetyczna.

Grupa „Leningrad” jest dla współczesnej Rosji tym, czym w Polsce lat 90. był zespół Kult - mówi  Łukasz Czuj, reżyser spektaklu.

 

Koncepcja i reżyseria spektaklu -  Łukasz Czuj
Aranżacja i kierownictwo muzyczne - Krzysztof Łochowicz
Tłumaczenie tekstów - Michał Chludziński
Projekty kostiumów i przestrzeni - Elżbieta Rokita

Występują:

Mariusz Kiljan

Tomasz Mars

Muzycy:

Marek Mars - bas

Piotr Płonka - gitara

Marek  Krupa - saksofon

Damian Mielec – perkusja

 

recenzje:

Leningrad
Dedykowany grupie Siergieja Sznurowa spektakl udowadnia, że Leningrad to styl życia: forma błogosławionej dekadencji.

Sznurów, lider kultowej "Grupirowki Leningrad", lubi powtarzać, że jego ociekające alkoholem i pokąsane wulgaryzmami piosenki to "nowy hymn świętej Rosji". Jest w tej muzyce anarchia i brud podrasowane wpadającą w ucho melodią. Sznurów i jego kompani dzielą się żądzą zabawy do upadłego, złością i radością, zamętem i bzdurą. Czy można powtórzyć ten efekt bez ich udziału? Ano można. We wrocławskim Teatrze Piosenki dziwny humbug "Leningrad". To nie koncert typowego tribute band, propozycja tylko dla fanów zespołu, ale spektakl pełen punkowej energii, muzyczna opowieść o przeklętej, pijanej Rosji i kolejnym straconym pokoleniu. Reżyser Łukasz Czuj założył, że podglądamy wspólne pijackie muzykowanie grupy przyjaciół. W zapuszczonym mieszkaniu dogorywa po imprezie wokalista-Gwaniaczek, za kontrabasem śpi półnagi basista, wszędzie walają się butelki. Boli głowa, ale grać trzeba dalej, schodzą się kolejni kumple. Czterech muzyków i dwóch wokalistów powoli wprowadza nas w świat dźwięków i grypsującej poezji Sznurowa.  Zaskakujące, połamane aranżacje wydobywają z coverów "Leningradu" nieoczekiwane sensy. Poza muzyką słów pada niewiele. Ot, skacowani przyjaciele dziwią się, że piwo też składa się z atomów, że wszystkimi istniejącymi w Rosji portretami Putina można byłoby ogrzewać przez miesiąc cały Władywostok. Kłaniają się Szynkariow i Pielewin. Odpowiedzialni za śpiewanie Mariusz Kiljan i Tomasz Mars nie próbują kopiować maniery wokalnej Sznurowa, tego nowego Wysockiego. Dźwigający ciężar spektaklu Kiljan staje się zdesperowanym rosyjskim chłopakiem, który z pomocą wódki i muzyki ogłasza nowy dysydencki manifest. Podobno tylko pijany Polak może poczuć to, co na co dzień czuje trzeźwy Rosjanin. Kiljan wybiera inną drogę. W jego byciu na scenie jest rosyjska desperacja i polski luz. Śpiewa o kumplach od kieliszka, emigracji, bandyterce, kobietach i narkotykach. Obserwacje obyczajowe, zwykłe knajpiane psioczenie na świat zostają wzbogacone o kontekst echa wojny czeczeńskiej, kpi się z nowych ruskich i Putina: "I tak po czasu kres - chujnia była i jest". Pijacka impreza przeradza się we wściekły bunt. Wokaliści oblewają stół i instrumenty benzyną. Ale świat nie spłonie. Bo świat alkoholika jest przemoczony do suchej nitki. W finale słychać "Swobodę" - jeden z najmroczniejszych protest songów Sznurowa, dedykowany siedzącemu w lagrze Chodorkowskiemu. Mars i Kiljan stawiają na stole wyjęte z pudla truchła dziesiątków budzików. Muzyka Leningradu to we współczesnej Rosji tykająca bomba zegarowa."


Łukasz Drewniak "Hymn Rosji" Dziennik nr 43 online  20-02-2009

 

Wrocław. Spektakl "Leningrad" w Teatrze Piosenki

«Od dwunastu lat, czyli od chwili powstania zespołu, „Leningradem” dowodzi Siergiej Sznurow "Sznur", charyzmatyczny aktor, poeta i kompozytor. W muzyce szesnastoosobowej rosyjskiej grupy rockowej rytmy przeplatają się z jamajskim ska i reggae, swingiem, nawet hiphopowym beatem i latynoskimi rytmami. Wszystko spaja rozbudowana sekcja dęta i chrapliwy, krzykliwy wokal Sznurowa.

Wyśpiewuje nim naszpikowane wulgaryzmami, ostre teksty, w których opowiada o tym, co - jak sam twierdzi - w życiu jest najpiękniejsze: o wódce i o samym życiu. W tekstach miesza z błotem polityków, elity i rosyjskich celebrytów, wychwala marihuanę i kloszardzi tryb życia. Telewizje, emitując ich teledyski, cenzurują teksty, wypikowując poszczególne wyrazy.

Sznurow, zanim stanął na czele Leningradu, studiował na politechnice i akademii teologicznej, pracował jako stróż, tragarz, stolarz i szklarz. Działalność artystyczna sprawiła, że stał się jednym z najbardziej wyklinanych przez rosyjskie władze twórców. Jego legendę przypieczętowała historia, gdy odmówił miliarderowi Romanowi Abramowiczowi napisania hymnu dla piłkarskiego klubu Chelsea, którego ten ostatni jest właścicielem. Podobno wysokość honorarium gwarantowała Sznurowowi dostatnie życie do końca jego dni.

W Polsce Leningrad występował stosunkowo rzadko - po raz pierwszy zagrał w maju 2008 r. w stołecznym Palladium, w styczniu tego roku wystąpił w krakowskim klubie Studio i warszawskiej Stodole, publiczność, która przyszła na jego koncerty, wypełniała salę praktycznie do ostatniego miejsca. Jego ostatniej wizycie towarzyszyła informacja, że najprawdopodobniej jest to pożegnalna trasa, bo zespół zamierza zawiesić działalność.(…)

Reżyserem widowiska "Leningrad" jest Łukasz Czuj, twórca takich spektakli, jak "Bal u Wolanda" z Maciejem Maleńczukiem czy "Królowa Nocy" i "La Dolce NRD" z Januszem Radkiem. Spod jego ręki wyszły "Cafe Panika", prezentowana we wrocławskim Teatrze Współczesnym, "Przygoda Fryzjera Damskiego", zrealizowana dla Teatru Rozrywki w Chorzowie, współpracował też z Teatrem Muzycznym w Gliwicach. Czuj, były student teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserii w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, w dorobku ma też widowiska plenerowe, muzyczne i programy telewizyjne. Gwarancją jakości jego produkcji jest kilka nagród przyznanych mu przez środowisko teatralne, nominacje do nagrody Paszportu "Polityki" w 1997 roku za spektakl "Tango Oberiu. 1928" i wielokrotna obecność wśród jurorów Festiwalu Teatrów Studenckich "Proscenium".

Do "Leningradu" wybrał z bogatej, liczącej sobie czternaście albumów (na wszystkich jest naklejka "Uwaga! Niecenzuralne teksty"), dyskografii grupy Sznurowa osiemnaście piosenek. Teksty przetłumaczył poeta Michał Chludziński.(…) Całość układa się w opowieść o ludziach z marginesu żyjących poza politycznymi zawieruchami, o ich ucieczkach w alkohol i trudnych relacjach między nimi.

Rafał Zieliński  Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 31  06-02-2009

 

Niezwykły fenomen spektaklu Leningrad

(…)Wygląda na to, że spektakl od swojej premiery w grudniu 2009 roku zyskał nowy status i zwyczajnie stał się kultowym. Nie lubię tego określenia, bo zwykle za nim ukrywa się niewiele. Ale jak inaczej nazwać wydarzenie, które ludzie oglądają po kilkanaście razy, śpiewają songi razem z artystami (najwyraźniej dobrze już je znają), prowadzą swoisty dialog z bohaterami przedstawienia?

Tuż po premierze pisałam, że Leningrad to opowieść o nocnej libacji w pewnym mieszkaniu. Libacji będącej manifestacją swoistej życiowej filozofii. Tomasz Mars i Mariusz Kiljan śpiewają piosenki anarchistycznej rosyjskiej grupy Leningrad. Akompaniuje im męski kwartet, nie tylko pełniący rolę tła dla wokalistów, ale wyraźnie współtworzący rockowo-punkowy koncert. Teksty, w bardzo dobrym tłumaczeniu Michała Chludzińskiego, mówią o beznadziei życia w kraju, gdzie niewiele wolno, o drożejącym gazie i prądzie, trudnej miłości, wreszcie o śmierci. Zasłuchany widz nie dziwi się, że ludzie piją tam na umór. Być może żyją na krawędzi świata, na której nie pozostaje im nic innego?

Autentyczna rosyjska grupa „Leningrad” z liderem Siergiejem Sznurowem, zwanym Sznurem jest w Rosji dobrze znana. To undergroundowa grupa spod znaku sprzeciwu wobec rzeczywistości. Sznur jest wokalistą i gitarzystą, autorem wulgarnych tekstów. Jego grupa „Leningrad” ponoć już nie istnieje, choć kto wie? Sznur to wolny duch, więc trudno jednoznacznie określić jego działalność.

Kiedy oglądałam wrocławski spektakl długo po premierze, zaintrygowało mnie, skąd bierze się jego rosnąca popularność. Przychodzą ludzie bardzo młodzi, a także bardzo dojrzali. Także ci, którzy na co dzień nie tolerują wulgaryzmów w żadnej formie. Na spektaklach wciąż bywa Łukasz Czuj, reżyser „Leningradu”, mieszkający w Krakowie. - Coraz więcej ludzi śpiewa i uczestniczy w spektaklu - tłumaczy. - To już zjawisko socjologiczne, bardzo ciekawe. Widzowie piszą do mnie e-maile, opowiadają, że przychodzą czwarty, piąty raz i wciąż znajdują coś nowego. Cieszę się, bo tak się dzieje dzięki energii wypracowanej w zespole - dodaje.

Łukasz Czuj jeszcze przed premierą obawiał się, że dojrzali widzowie odrzucą „Leningrad”. Ale potem był świadkiem reakcji festiwalowej publiczności Przeglądu Piosenki Aktorskiej, która ostatecznie rozwiała jego obawy. - Widzowie, którym bliski jest Władimir Wysocki, kupili klimat „Leningradu” - zauważa.
A przekleństwa, gęsto padające ze sceny? - Można tak kląć w spektaklu, że ma to wartość poetycką - twierdzi Łukasz Czuj.

Joanna Biernacka, profesjonalna dramaturg, uważa, że siłą Leningradu jest właśnie dobra dramaturgia. - Widz czuje, że zespół lubi ze sobą pracować, że ceni prezentowany materiał - mówi.

Kulturoznawca dr Jacek Wasilewski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uważa, że Leningrad jest znakomitą odpowiedzią na potrzebę przeżywania karnawału. - Nie mamy sztywno zaplanowanych reguł karnawałowego święta, a w czasie karnawału tworzy się przestrzeń zawieszającą reguły codzienności - twierdzi.

Dlaczego lubujemy się w scenicznych wulgaryzmach?
- Potrzebujemy karnawału, bo na co dzień jesteśmy spięci, więc chcielibyśmy się wyluzować, a nawet być niegrzeczni, szorstcy - dodaje dr Wasilewski. - Ten spektakl jest więc zawieszeniem reguł, odreagowaniem codzienności - tłumaczy.

Małgorzata Matuszewska 10 lutego 2011