"Puszczańskie opowieści" Białostocki Teatr Lalek | Kooperacja Flug

01-07-2018 Kazamata Wschodnia Bastionu I czas trwania: godz. 21.15
fot. Krzysztof Bieliński.
fot. Krzysztof Bieliński.
fot. Krzysztof Bieliński.
fot. Krzysztof Bieliński.
fot. Krzysztof Bieliński.

 

wstęp wolny

 

Na końcu świata, bo tak się mówi o tym tajemniczym miejscu – gdzie wiecznie zabiegana ludzka stopa nie zostawiła swego śladu – następuje niezwykłe zjawisko. Raz na tysiąc lat spotykają się tam Dobre Duchy. Gdzieś w sercu pierwotnych lasów, w gęstwinach mroku pokłonią się najpiękniejszej i niczym nie skalanej dzikiej naturze. Czy wyjawi ona przed nimi swoje sekrety i tajemnice? Wyruszmy razem na wędrówkę w głąb najstarszej z puszcz – Puszczy Białowieskiej. Być może legenda krążąca od uroczyska do uroczyska zaczyna powoli umierać w ludziach. Być może, ale w Puszczy pozostanie ona wiecznie żywa.

Puszczańskie opowieści w swojej strukturze łączą formę koncertu z teatralnymi środkami wyrazu. Teksty piosenek zostały oparte o legendy i opowiadania spisane przez Waldemara Sieradzkiego – wieloletniego nadleśniczego Puszczy Białowieskiej oraz Puszczy Knyszyńskiej. Muzyka zaś, a w zasadzie jej fundamenty powstawały podczas nocnych jam sessions.

 

Opieka artystyczna, teksty piosenek - Michał Jarmoszuk

Muzyka - Zespół

Konsultacje muzyczne - Patryk Ołdziejewski

Scenografia, kostiumy - Martyna Dworakowska

Światło - Maciej Iwańczyk

Występują:

Urszula Chrzanowska

Daniel Lasecki

Mateusz Smaczny

Michał Jarmoszuk (głos)

Cezary Jabłoński

Michał Karwowski

 

recenzje:

KONTEKSTY. Strzał prosto w serce

Żeby nie zgubili się w gęstych kniejach, prowadził ich dźwięk Kooperacji Flug i Białostockiego Teatru Lalek. Wystarczyło jedno spojrzenie na scenę, gdzie pnie drzew i konaroinstrumenty, aby dostrzec, że artyści kochają zielone płuca Polski, nie mniej niż muzykę i zabawę formą. Mimo to potrafili podejść do "Puszczańskich opowieści" z dystansem.

Teatralni przewodnicy topografii lasu uczyli się od Waldemara Sieradzkiego, wieloletniego nadleśniczego Puszczy Białowieskiej i Puszczy Knyszyńskiej, który spisał tamtejsze legendy i opowiadania. Z łatwością wiedli widzów w najbardziej skryte zaułki, gdzie spotkać można czarty, maszkary oraz szeptuchy. Obłaskawiali je melodiami. Każde lubiło inną. Po zielonym mchu, a później przez mgły unoszące się nad bagniskami, wsłuchując się w świergoty, szczebioty, pohukiwanie, rechotanie, ryczenie, ciurkanie, plumkanie, szmery, szumy, trzaski, publiczność odwiedzała kolejne leśne zjawy. Złośliwego diabła łozowego, który nie potrafił się pogodzić, że odebrano mu narewskie moczary. Jagodową babę, najwyraźniej urzeczoną grą Stiopy na flecie, bo odprowadziła chłopca na skraj lasu. Słowiańskiego boga Peruna w Noc Kupały przybierającego ludzką postać i wyjawiającego słabość do rocka. Wiedźmę uwielbiającą obrzydliwe dary ofiarne i folk.

Puszcza to też szanujący ją ludzie. Judi rozkochująca w sobie wszystkich okolicznych chłopaków w rytm żydowskich melodii. Dwaj bracia, którzy znaleźli bryłę złota i tocząc o nią walkę, w spektaklu na bębny, zginęli. Wierni modlący się w cerkwi o ocalenie przed Jaćwingami. Para kochanków - puszczańscy Romeo i Julia. Ich erotyczne uniesienia upamiętnia brzoza splatająca się z klonem.

Muzyka sprawiała, że w gęstym lesie, gdzie światła niewiele, niemal nieustannie snuły się mgły, a i kości udało się wypatrzeć, publiczność czuła się bezpiecznie. Na twarzach widzów zamiast przerażenia malowały się uśmiechy. Często rozbrzmiewał gromki śmiech. To z powodu przenoszenia z miejsca na miejsce Zalewu Siemianówka w słoiku. To na widok białowieskich stworów w najdziwniejszych czapkach, czapach, czapoporożach. To po usłyszeniu celowo fałszywie wyśpiewanej nuty.

Jednak od początku spektaklu wyczuwalne było napięcie. Czechowowska strzelba musiała wystrzelić w żubra. Strzelił Dmitrij, wieszcząc, że pan zamknie puszczę na papierowy klucz. On podobno nigdy się nie myli. Trafił prosto w serca. Zgasił uśmiechy. Rozniecił burzę owacji na stojąco. To był mocny finał Kontekstów.

Maria Maczuga kulturapoznan.pl  27.11.2017

 

ATB Białystok. Kooperacja Flug - Puszczańskie opowieści

(...) Waldemar Sieradzki jakiś czas temu wymyślił Nocne Misteria Leśne. Doświadczony nadleśniczy i miłośnik przyrody podzielił się swoimi opowiadaniami i zasłyszanymi legendami z Kooperacją Flug, która na tej bazie stworzyła śpiewogrę "Puszczańskie opowieści". To kilkanaście udanych piosenek z elementami gry aktorskiej, w niezwykle pomysłowej scenografii Martyny Dworakowskiej, wyreżyserowanych przez Michała Jarmoszuka.

Z gitar czy wiolonczeli wyrastają konary drzew, jest starożytne bóstwo Perkun, które rzecz jasna w Noc Kupały przybierało postać ludzką i miłowało dziewki, jest napaść Jaćwingów, przed którymi bogobojny lud puszczański chroni się w cerkwi, a ta zapada się przed poganami pod ziemię, ale jest też opowieść niemal współczesna. To smutny, by nie powiedzieć tragiczny los mieszkańców Łuki - zatopionej pod budowę zbiornika Siemianówki - wsi. Pięcioro młodych ludzi: Urszula Chrzanowska, Daniel Lasecki, Mateusz Smaczny, Cezary Jabłoński, Michał Karwowski śpiewa, recytuje, są momenty zabawne, ale też niemal plemienny zaśpiew białym głosem. Jest też motyw żydowskiego karczmarza i jego kochliwej córki. Młodzi aktorzy poprosili, żeby ich utworom przysłuchał się Patryk Ołdziejewski, znany ostatnio z Spider Demon Massacre (nie on jeden zresztą), ale kompozycje i pomysły muzyczne były tworzone przez zespół. Do tego, znana już ze sceny Teatru Dramatycznego, Urszula Chrzanowska gra na wiolonczeli, co dodatkowo ubarwia przestrzenne brzmienie całego spektaklu. Bo na scenie puszcza żyje. Nawet jeśli ryk jelenia wzbudza ataki śmiechu - to przecież o to chodzi, by chwilę odetchnąć, zanim nastąpi smutny finał. To prościutki pomysł z wykorzystaniem krążka drewna udającego starą płytę, z której słychać trzeszczącym głosem odczytane wspomnienia o puszczańskim badaczu Pisma Świętego, który przewidział, że pewnego dnia ktoś ją zamknie na papierowy klucz. (...)

Jerzy Doroszkiewicz  poranny.pl  30.06.2017