"Narkotyki" Teatr Odwrócony w Krakowie

03-07-2018 godz. 18.00 Kazamata w Bastionie I czas trwania: 75 minut bilet: 20.00 zł
fot. Przetakiewicz.
fot. Przetakiewicz.

spektakl 16 +


Wbrew temu co może nam się wydawać, Stanisław Ignacy Witkiewicz nie miał szczególnie dobrego zdania o używkach i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie są konsekwencje ich zażywania. Swoimi przemyśleniami w tej materii postanowił podzielić się z innymi w dwóch wydawnictwach „Narkotyki” oraz „Nikotyna, Alkohol, Kokaina, Peyotl, Morfina, Eter + Appendix + Niemyte dusze”. I to właśnie z tymi esejami postanowili zmierzyć się aktorzy Teatru Odwróconego w Krakowie. 

Reżyseria i scenografia - Szymon Budzyk
Kostiumy - Ola Dąbrowska
Ruch sceniczny - Joanna Duraj
Oprawa muzyczna -  Zespół
Światło i dźwięk: Kacper Kornaś/Przemek Kopacz


występują:
Karolina Fortuna
Beata Śliwińska
Andrzej Rozmus
Bartosz Buława
Wojciech Trela
Mateusz Paluch (PWST)

recenzja:

Nałogi są niezdrowe i mogą sprowadzić nas na złą drogą. Niekiedy stają się one przyczyną zbrodni, a innym razem staczania się po równi pochyłej. O tym właśnie opowiada nam Teatr Odwrócony, wykorzystując do tego formę krótkich scenek w której orężem jest słowo śpiewane. Byłabym jednak ignorantem gdybym powiedziała, że tylko o tym. Beata Śliwińska i Karolina Fortuna przywdziewają różnokolorowe peruki i stroje, wyśpiewując o swoich doświadczeniach związanych z eterem czy peyotlem. A głosy mają piękne i potrafią nimi operować w zależności od potrzeby, a to prawie szepcząc w odurzającej ekstazie, by już za chwilę wyrazić uniesienie. Doskonale się przy tym uzupełniają. Muzycznie wspiera je Mateusz Paluch na gitarze oraz Andrzej Rozmus na perkusji. Panowie otrzymali również swoje pięć minut. I tak – Mateusz Paluch snuje monolog dotyczący artysty i jego wartości, skarży się również na swój los, występuje bowiem w przebraniu flaminga. Andrzej Rozmus z kolei wciela się w postać samego Witkacego, który opowiada o tym, jak doskonałe wydają się tworzone po zażyciu kokainy dzieła i jak kreatywny bywa człowiek. Niewiele ma to jednak wspólnego z rzeczywistością. Nie można również zapomnieć o Wojciechu Treli, który zdaje się uosabiać śmierć. Nie tylko kusi autora kokainą, ale i nieustannie możemy zobaczyć go gdzieś w tle, jakby czaił się na bohaterów, wykorzystując ich słabości i przypominając o nierozerwalnym związku śmierci z używkami.

Na scenie dzieje się sporo, a my chcemy więcej i więcej, jakby sceniczne wydarzenia stały się dla nas kolejną formą uzależnienia. Zaprezentowane utwory, czy to wyśpiewane czy wypowiedziane, z jednej strony ukazują niesamowitość uczuć towarzyszących zażywaniu używek (widać to zwłaszcza w piosenkach) z drugiej wskazują na kształt rzeczywistości, która po odarciu z narkotykowego uniesienia staje się nie do zniesienia, a uczuciem dojmującym jest smutek. „Narkotyki” Teatru Odwróconego to nie tylko propozycja dla spragnionych nutki świeżości w teatrze, ale i tych, którym bliskie są rejony muzyczne. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia ze świetnym aktorstwem, z drugiej z doskonałą formą muzyczną. Gdyby tego było mało to właśnie w Teatrze Odwróconym, jak rzadko kiedy poczuć możemy prawdziwą bliskość z aktorami. Znowu jestem urzeczona – tylko tyle mogę dodać na koniec.

Monika Matura  kulturatka.pl  9.11.2016